Dlaczego jesteśmy tacy, jacy jesteśmy – wywiad NOWE KSIĄŻKI

Zapraszam do lektury najnowszego wywiadu, który przeprowadzial ze mną dla „Nowe Książki” Bogna Skrzypczak-Walkowiak

Fot. Krzysztof Dubiel

Obecność lekarzy w gronie twórców kultury szeroko rozumianej, w tym literatury, nikogo już od dawna nie dziwi. Boy, Bułhakow, Korczak, ale przecież i wcześniej choćby François Rabelais czy Dante Alighieri byli zarówno lekarzami, jak i wybitnymi pisarzami. Może zatem czas na diagnozę (nie lekarską!). Czy w profesji, osobowości, a może wrażliwości ucznia Hipokratesa jest coś, co ułatwia sięgnięcie po pióro?

Wydaje mi się, że tak. Po pierwsze to głęboko humanistyczna profesja. Dobry lekarz sięga nie tylko do suchej wiedzy, ale też w diagnostyce i leczeniu odwołuje się do psychologii oraz etyki. W kontaktach z pacjentami przydaje się klasyka literatury, która pozwala na zbudowanie relacji z pacjentem, szczególnie w takich specjalizacjach jak neurologia czy psychiatria, gdzie poruszamy się przecież w obszarze ludzkiego umysłu, siedliska myśli i emocji. Mnie bardzo pomaga doświadczenie z pracą naukową. Przez wiele lat pracowałam w klinice i obok leczenia pacjentów i działalności dydaktycznej prowadziłam także badania. Pisałam prace poglądowe i oryginalne. Zauważyłam, że podobnie konstruuję swoje powieści. Zawsze wybieram temat, potem materiał i metodę, czyli narratora i sposób narracji. Następnie opowiadam historię, odnosząc się do wcześniejszych doświadczeń literackich. Na końcu przedstawiam własne „wyniki i wnioski”. Może dlatego moje powieści są oryginalne. Z piszących lekarzy najbliższy jest mi Boy. Ogromnie go podziwiam za tłumaczenia, jakie po sobie zostawił. Zdaję sobie sprawę z tego, jaki ogrom pracy był jego udziałem jako aktywnego lekarza, tym bardziej podziwiam staranność i ilość jego tłumaczeń. Jeśli chodzi o Janusza Korczaka, to wspominam o nim w Stuleciu Winnych oraz w Doktor Zosi. W obu wspomnianych powieściach jest bohaterem, niepierwszoplanowym, ale niezwykle istotnym dla akcji książek.

Czy zgodzisz się z twierdzeniem, że jako pisarka płyniesz równolegle dwoma nurtami – historycznym i medycznym, a nurty te wyznaczają dwie serie – Stulecie Winnych i Uczniowie Hippokratesa?

Nie mogę się do końca zgodzić z tą tezą. Trylogia Uczniowie Hippokratesa dotyczy w głównej mierze historii medycyny i to zarówno polskiej, jak i światowej. Jest to powieść bardzo głęboko osadzona w historii, przedstawiająca dzieje największych wynalazków medycznych i postęp medycyny, jaki dokonał się od wieków. Co więcej, opowieść jest osadzona w obyczajowości tamtych czasów, przedstawia życie arystokracji, ale i zwykłych ludzi z klasy średniej oraz tzw. niższych stanów. Druga część jest fabularyzowaną biografią pierwszej polskiej lekarki Anny Tomaszewicz-Dobrskiej. Uczniowie Hippokratesa to zatem powieść typowo historyczna. Stulecie Winnych jest sagą osadzoną w historii, ale tu historia stanowi tło dla opowieści o zwykłych ludziach żyjących na przestrzeni stu lat. W Uczniach… historia jest na pierwszym planie, w Stuleciu… ilustruje opowieść o rodzinie Winnych.

Ostatnia książka dowodzi, że zwycięża historia. W końcu mamy jeszcze Rzeki płyną, jak chcą, no i cykl o Alicji. Czy jednak planujesz wrócić do tematów hipokratejskich?

Jak już mówiłam, Uczniowie Hippokratesa to także historia, może nawet bardziej osadzona w realiach epoki niż inne moje powieści. Ale faktycznie trudno mi odejść od historii. Od czasów, kiedy napisałam trzy powieści współczesne: Coraz mniej olśnień,Lady M. i Lot nisko nad ziemią, do współczesności wróciłam jedynie na krótko, w powieści kryminalnej Ostatnia chowa klucz. Myślałam o tym, aby napisać kolejną część Uczniów Hippokratesa. Akcja mogłaby być osadzona w PRL-u. Tyle że trochę uciekam od tego tematu, bo napisanie poprzedniej części, Doktor Zosi, bardzo wyczerpało mnie psychicznie. Wojna była tam tematem wszechobecnym, wiele zawarłam w tej książce autentycznych doświadczeń prawdziwych osób i było to bardzo przytłaczające doświadczenie. Pierwszy raz w życiu pisałam o tak wielu autentycznych wydarzeniach, bardzo okrutnych i dojmujących. Równocześnie za naszą wschodnią granicą zaczęła się wojna i niektóre sceny Doktor Zosi były jakby żywcem wyjęte z tego, co mogliśmy oglądać w telewizji. Sądzę, że musi minąć trochę czasu, zanim znów zmierzę się z tematem medycznym.

Trudno nie zauważyć, że powieści obyczajowe z historią w tle przeżywają obecnie renesans. Co więcej, każdy region ma już swoją kronikarkę. Jak sądzisz, dlaczego właśnie historia „małych ojczyzn” pociąga polskie powieściopisarki?

Trudno mi mówić w imieniu innych. Ja sama nie uważam się za kronikarkę ani Mazowsza, ani nawet Brwinowa. Swoją sagę Stulecie Winnych osadziłam w miejscu, które znam doskonale i które kocham. Brwinów jest miejscem szczególnym. Kiedy wniknęłam w historię mojego miasteczka, przekonałam się, że jak w soczewce odzwierciedla historię Polski. W czasie pierwszej wojny światowej to przez Brwinów przebiegała linia demarkacyjna, w czasie drugiej wojny bitwa pod Brwinowem, ważny punkt w kampanii wrześniowej, odbyła się już 12 września. W Brwinowie mieszkali i tworzyli m.in. Jarosław Iwaszkiewicz, Zygmunt Bartkiewicz i Stefan Kiedrzyński. Tu ideę miasta–ogrodu i plan Warszawskiej Kolei Dojazdowej stworzył Stanisław Lilpop, bogaty przedsiębiorca, ale otwarty i kreatywny umysł. Trudno mi było nie zauważyć zwykłych, niezwykłych ludzi, którzy tu mieszkali. Osadzenie zatem akcji powieści w Brwinowie było dla mnie oczywiste. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że to był także doskonały pomysł. Mała ojczyzna, mój Brwinów i okolice, rozpoznawalność tego miejsca, zwłaszcza po emisji serialu, stały się pretekstem dla innych, aby wyciągnąć na światło dzienne opowieści z tak zwanej „małej historii”. Dotychczas opisywano głównie tę wielką, skupioną wokół Warszawy czy Krakowa.

Wiele powieściopisarek podobnie jak ty czyni w swoich książkach postaciami pierwszoplanowymi kobiety. Jak myślisz, czy to wynika z polskiej tradycji, na przykład romantycznej (matka Polka, wdowa, kochanka przegrywająca z obowiązkiem walki za ojczyznę), czy raczej z faktu, że chce trafić do konkretnego odbiorcy? A może jest inny powód, jaki?

Podobnie – nie chciałabym się wypowiadać w imieniu innych piszących kobiet. Ja nie posługuję się stereotypem matki Polki czy kobiety cierpiętnicy, czekającej na powrót męża z zesłania. Gdyby moje powieści powstały sto lat temu, być może odwoływałabym się do takich postaci, ale swoje bohaterki postrzegam przez pryzmat współczesnej wiedzy o historii kobiet w Polsce. Moje kobiety są silne, ponieważ są realistyczne, odarte z mitu, który mógłby je odsuwać od czytelnika. Wiedza historyczna pozwala mi dostrzec nie tylko ich potencjał, ale także to, co realnie zrobiły, aby wyżywić rodzinę czy pielęgnować tradycję. Mówi się, że wielka historia to opowieść o mężczyznach. Moja historia jest mniejsza, kameralna, dostrzegająca w niej człowieka. Siła kobiet wynika z takich właśnie opowieści.

No właśnie – à propos odbiorcy. Kto głównie sięga po książki Ałbeny Grabowskiej? Czy dysponujesz, choć w przybliżeniu, jakimiś danymi na ten temat?

Nie dysponuję danymi na ten temat i nigdy o takowe nie zabiegałam. Sądzę jednak, że moje powieści czytają przede wszystkim kobiety, co widać chociażby po liczbie blogerek książkowych uczestniczek Dyskusyjnych Klubów Książki czy też przewadze kobiet podczas spotkań autorskich. Wynika to stąd, że kobiety w Polsce w ogóle czytają więcej. Poza tym z obserwacji wiem, że kobiety chętniej od mężczyzn sięgają po powieści. Mężczyźni z kolei częściej wybierają literaturę non fiction – reportaże czy biografie. Kobiety skupiają się na samym trzonie, czyli opowieści, starają się dowiedzieć, co się stanie z bohaterami, mają ukochane postaci w książce, ogromnie przeżywają przeciwności, jakie targają bohaterkami. Mężczyźni z kolei bardziej fascynują się sposobem opowiedzenia fabuły, osadzenia jej w konkretnych czasach, historycznym tłem. Wnioskuję to z zadawanych mi na spotkaniach autorskich pytań. Ale i to się zmienia. Panowie, którzy przychodzą na spotkania ze mną, pytają o Stulecie Winnych, Alicję w krainie czasów, ale również o Kości proroka, bo stylem przypominają powieści Dana Browna. (…)

źródło: https://noweksiazki.com.pl/pl/wywiad/grabowska-3-2024?prefix=artykul

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *